Kiedy myślimy o wyjeździe w ciepłe słoneczne strony, najczęściej w głowie pojawia nam się obraz słonecznej Grecji, Italii albo Egiptu. Najlepiej w wersji all inclusive. Nie ujmując niczego tym kierunkom, mają one jeden zasadniczy minus. Po powrocie przekonamy się, że nasze wspomnienia i zdjęcia niczym nie różnią się od tych, które już widzieliśmy i słyszeliśmy od rodziny, kolegów z pracy i znajomych. Dlatego warto czasem na podróż wybrać kierunek mniej oczywisty, a takim może być właśnie wyjazd do Rumunii nad Morze Czarne.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak piękna i ciekawa jest Rumunia. Mnogość atrakcji turystycznych, z pięknymi plażami nad Morzem Czarnym włącznie, może szczerze zaskoczyć. Dlatego wybierając się w taką podróż warto zarezerwować więcej czasu i wybrać się tam własnym pojazdem albo na miejscu korzystać z komunikacji miejskiej, tak by nad Morze Czarne dotrzeć przemierzając choćby część Rumunii.

Trasa Transfogaraska i Zamek Drakuli

Przede wszystkim przez Rumunię ciągną się zjawiskowe Karpaty, które przecina słynna Trasa Transfogaraska. Droga została wybudowana jeszcze pod rządami Nicolae Ceausescu w latach 70. XX wieku i liczy 151 km długości. Tak naprawdę jest to jedyna w swoim rodzaju niekończąca się plątanina serpentyn z zapierającymi dech widokami. To właśnie na tej trasie, nad rzeką Ardżesz (Arges), znajduje się Zamek Poenari (rum. Cetatea Poenari) należący niegdyś do Wlada Palownika – słynnego hrabiego Drakuli. Jednak jak na Drakulę przystało, żeby dostać się do zamku trzeba najpierw pokonać bagatela 1480 schodów. O malowniczości trasy świadczą też statystyki – 27 wiaduktów, 830 mostów oraz liczne tunele (w tym liczący 884 metry).

Kraj magii i kolorów

Zmierzając nad Morze Czarne przez Rumunię można zostać oczarowanym niezwykłym folklorem i welobarwnością tego kraju. Szybko można się przekonać o tym, że Rumunia to najbardziej kolorowy kraj Europy. W mniejszych miejscowościach zachwycają różnokolorowe domy, bujna, pełna wielobarwnych kwiatów przyroda oraz kolorowe stroje Rumunów. Warto zobaczyć też cerkwie, które zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz często całe pokryte są misternymi malowidłami. Nigdzie na świecie nie znajdziecie podobnych świątyń. Warto też dodać, że Rumuni należą do niezwykle religijnego narodu (ateiści stanowią tu zaledwie kilka procent społeczeństwa), przy czym w wielu rejonach przetrwały stare ludowe wierzenia. Podobno właśnie w Rumunii znajduje się najwięcej osób (najczęściej są to już bardzo starzy ludzie), które zajmują się zdejmowaniem klątw i uroków.

Słońce, plaża i zjawiskowa przyroda nad Morzem Czarnym

Rumunia to też ciepłe południowe słońce i dobre wino, a tych najlepiej kosztować nad morzem. Choć rumuńska riwiera nie jest zbyt długa, liczy trochę ponad 200 km, każdy turysta znajdzie tu swój wymarzony kawałek plaży. Jeśli chcemy spędzić czas nad Morzem Czarnym korzystając z komercyjnej plaży z leżakami, barami oferującymi drinki z parasolkami i hotelem tuż obok, do dyspozycji czekają na nas kurorty. Co jednak wyróżnia Rumunię od innych nadmorskich krajów, w pasie nadmorskim znajdą coś dla siebie także miłośnicy campingów, pól namiotowych oraz bardziej kameralnych miejsc. Dlatego właśnie warto wybrać się na wycieczkę do Rumunii nad Morze Czarne.

Pragniemy dobrze zabawić się wraz z setkami turystów z całego świata? Nie ma problemu, wystarczy, że wybierzemy jeden z popularnych kurortów. Wolimy szum fal, odgłosy mew i romantycznie zachody słońca w kameralnym zaciszu? Nie ma sprawy, po prostu wybieramy jedną z oddalonych od kurortów plaż, których tutaj też nie brakuje. Taka właśnie jest Rumunia.

Nam Morzem Czarnym także nie brakuje miejsc do zwiedzania. Warto odwiedzić miasto portowe Konstanca, ze starówką pamiętającą jeszcze starożytne czasy, czy Mangalię, w której znajdują się ruiny świątyni z czasów Imperium Romanum. Ciekawym miejscem jest niewielka wioska Vama Veche, która ma barwną przeszłość. Za dyktatur Ceausescu, ta rybacka wioseczka stała się oazą dla hippisów, anarchistów oraz wszelkiej maści buntowników. Obecnie Rumuni starają się pobudzić dawny klimat.

 Argumenty za tym, żeby wolny czas spędzić nad morzem w Rumunii można by długo mnożyć. Z pewnością dodatkowym atutem jest fakt, że po powrocie z urlopu wszyscy z zapartym tchem będą słuchali naszej relacji, która nie będzie setną kopią wycieczki, na której już wszyscy byli, tylko fascynującym sprawozdaniem z magicznej podróży.

Gdzie pod namiot?

Jeżeli jesteś miłośnikiem kempingów to musisz wiedzieć, że w Rumunii nad Morzem czarnym jest ich niewiele i są dość drogie.

  • Camping S w Mamai. Cena za nocleg wynosiła 50 RON, opłata dotyczy (2 os. + namiot + samochód).
  • Camping Elodie w Neptunie. Cena za nocleg wynosiła 60 RON, opłata dotyczy (2 os. + namiot + samochód).

Dodaj komentarz