W dzisiejszych czasach globalizacja postępuje w zastraszającym świecie. Ma to oczywiście swoje wady i zalety, z resztą jak wszystko.
Jedną z największych korzyści, płynących z tego procesu jest możliwość podróżowania bez ograniczeń. Naturalnie jest to jeszcze łatwiejsze, kiedy chodzi o przemieszczanie się pomiędzy samymi krajami Unii Europejskiej. Najczęściej ludzie decydują się na wakacyjne wyjazdy do ciepłych tętniących życiem krajów, utrzymujących się głównie z turystyki. Powoli jednak ta tendencja zaczyna zanikać, szukamy nowych wrażeń, ciekawszych, rzadziej odwiedzanych miejsc.
Rumunia jest drugim najbiedniejszym krajem w Europie, zaraz po Bułgarii, w przeciwieństwie jednak do której ma mniejsze możliwości rozwoju. Nie do końska wiadomo dlaczego, ale już sama nazwa nie brzmi do końca zachęcająco- jeden z tych krajów które kojarzą nam się z biedą i ciągłym niebezpieczeństwem. Państwo, które bardzo wytrwale ale jednak powoli dopiero zaczyna obudowywać się po wyniszczającej rewolucji z 1989 roku.
Na pierwszy rzut oka same minusy, dlaczego ktokolwiek miałby chcieć tam jechać? I tu pojawia się pewien urok, którego wręcz nie sposób opisać, coś co trzeba przeżyć. Wjeżdżając do Rumunii przez Węgierską granicę można przeżyć coś naprawdę niesamowitego, czego nie doświadczymy w innym kraju. Miejsce nawet minimalnie niedominowane przez tłumy turystów. Wjeżdżając powoli w głąb kraju czujemy się jak na filmie. Post apokaliptycznym konkretniej. Zupełnie szczerze. Na początku wydaje się, że to tylko przejściowe, pod dojechaniu do najbliższego miasta będzie lepiej. Nic takiego nie następuje. Mijamy kolejne opuszczone budynki. Niektóre z nich są ogromne i niedokończone. Inne należą jeszcze do powojennych ruin. Nie widać żywego ducha. Przerażające, prawda? Ale jednak zapiera dech w piersiach. Większe miejscowości sprawiają wrażenie całkowicie wymarłych. Odrobinę lepiej jest na wioskach. Ludzie żyją prosto i skromnie, tak jak kiedyś. Możemy doświadczyć niezwykłego wrażenia podróży w czasie, w żądnym innym kraju nie zapomnimy o istnieniu internetu. Jadąc przez centra większych miast widzimy zwykłe slumsy, gdzieniegdzie jednak kontrastujące się z oszklonymi wieżowcami, zderzenie dwóch skrajnych światów na tak małej powierzchni.
Spora część kraju nie jest w ogóle zabudowana. Rumuńskie krajobrazy są niesamowicie piękne, szczególnie przy zachodzie słońca. Bijący od tego wszystkiego spokój, brak przytłoczenia technologią.. podróż co najmniej wiek wstecz. Jednym z bogatszych regionów jest, już bardziej cywilizowana, Transylwania. To tutaj przyjeżdża najwięcej zwiedzających, przez co panuje mniejsza bieda. Dlaczego jednak ta nazwa wydaje się taka znajoma? Chyba kojarzy starą, może lekko już zapomnianą legendę o Vladzie Palowniku, domniemanym wampirem z Transylwanii. Zwiedzając Bukareszt, oglądając jego pomnik, można odnieść wrażenie, że ta historia ożywa, że to wszystko dzieje się teraz. Powodem tego jest klimat Rumuńskiej stolicy. Miasto, co prawda bogatsze od innych,ale nadal umieszczone jakby w innym stuleciu.
To jest właśnie magią Rumunii- jej indywidualność i wyjątkowość na tle innych, praktycznie identycznych względem siebie państw. Piękny geograficznie kraj z bogatą historią i wyjątkowym, wręcz momentami XV- wiecznym klimatem. To po prostu trzeba przeżyć osobiście. Wycieczki do Rumunii można rezerwować przez naszą stronę w zakładce rezerwacja.